Ty masz za dużo zabawek!

Większość znanych mi rodziców narzeka na zbyt dużą ilość zabawek, jakie zwykły gromadzić pociechy w swoich niewielkich pokoikach. Ba, dobrze jeśli tylko tam, bo zabawki mają takie niezwykle moce, że nie wiadomo kiedy chyłkiem wypełzają z pokoi dziecięcych i rozprzestrzeniają się po całym domu. Znajdujemy je później w salonie koło telewizora, na stole w kuchni, w przedpokoju między butami, w łazience w wannie i Bóg wie gdzie jeszcze…Denerwuje nas to, wściekamy się na nasze dzieci, że bałaganią, nie dbają o ład u siebie i w całym domu, a tak w ogóle to mają za dużo zabawek.

No właśnie. Za dużo zabawek. Brzmi to trochę tak, jakbyśmy łajali samych siebie, bo przecież to nie same dzieci kupują sobie zabawki, tylko my, dorośli, nie potrafimy oprzeć się dziecięcym błaganiom o kolejną laleczkę, pluszaka, samochodzik, zestaw klocków lub kredek. I nawet jeśli jako rodzice wykazujemy wstrzemięźliwość w tej kwestii, zabawkowe zapasy uzupełniają z ochotą dziadkowie oraz zastępy cioć i wujków, zarówno tych prawdziwych, jak i przyszywanych. Mamy tu przy tym do czynienia z pewnym interesującym paradoksem.

Mianowicie nawet jeśli owe ciocie i owi wujkowie skrupulatnie przestrzegają w swoich domach zasady niegromadzenia zabawek, tak wobec cudzych (ergo naszych) dziatek bez skrupułów (dla nas, rodziców) zapominają o niej. Reasumując: nie uchronimy się przed nadciągającą falą zabawek, trzeba poszukać sposobu jak sobie z nią poradzić. I tu na szczęście jest kilka skutecznych, bo przetestowanych metod.

 

Pierwsza i najważniejsza to regularne pozbywanie się części dzieciowych rzeczy. W świecie idealnym powinniśmy raz na trzy miesiące przeprowadzać segregację zabawek, według następującego klucza: zabawki, z których dzieci już wyrosły, te, które są zniszczone i te, którymi wciąż się bawią. Nie jest to łatwa sprawa, szczególnie, jeśli zaangażujemy w to samych właścicieli zabawek, którzy bardzo niechętnie pozbywają się swojej własności. Z drugiej strony nie radziłabym podejmować się tego zadania bez wiedzy dziecka, bo najzwyczajniej w świecie odbierze to jako ingerencję w swoją prywatność. Nie mówiąc już o samodzielnym pozbywaniu się rzeczy zalegających w pokoju. Maluchy są czujne jak ważki w tej kwestii i zaraz zauważą brak Niezwykle Ważnej plastikowej nogi od lalki, czy też metalowego kółka od starego samochodu. Zalecana tu jest raczej dyplomacja i spryt w namówieniu dziecka do pozbycia się części swoich skarbów.

Dzieci lubią wiedzieć, że czynią dobrze i że ich starania zostaną docenione. Dlatego też dobrym sposobem jest rozejrzenie się za jakąś trwającą właśnie akcją niesienia pomocy potrzebującym i zorganizowanie wraz z dzieckiem zbiórki rzeczy, które może przekazać na rzecz biednych.

Gwarantuję, że czułe serca maluchów skłonią się ku tej konkretnej akcji pomocowej i dzieci będą dumne mogąc uczestniczyć w takim przedsięwzięciu. Odczują jeszcze większą dumę, jeśli będą mogły z rodzicem zawieźć wybrane przez siebie zabawki do punktu zbiórki. Tak naprawdę efekty takich działań są znacznie ważniejsze, niż zyskanie miejsca na półkach w pokoju dziecięcym. Otóż dzieci w naturalny sposób nauczą się empatii i dzielenia z innymi, a to jest bezcenne.

 

Innym sposobem, który można łączyć z poprzednimi, jest podmienianie zabawek. Czyli na przykład zabieramy część pluszaków do prania, a gdy wyschną, chowamy je do plastikowego wora i składamy na dnie szafy w sypialni rodziców. Po miesiącu lub dwóch wynosimy z pokoju drugą część i uszczęśliwiamy nasze dzieci workiem czyściutkich, wypranych poprzednio maskotek, o których istnieniu dzieci zdążyły zapomnieć.

 

Analogicznie robimy z lalkami, samochodzikami albo książeczkami. Oczywiście pomijając etap z praniem. Moje bawią się tymi „odzyskanymi” zabawkami przez cały kolejny dzień, a czasem nawet przez drugi i trzeci. A to już sukces! No i można wynieść z pokoju kolejną partię…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *