Mamo wyluzuj!

Współczesne matki zdają się być bardziej niż kiedykolwiek obciążone ogromną ilością obowiązków. Pomimo rozwoju technologii, które bez wątpienia usprawniają funkcjonowanie domowej machiny codziennych czynności bez których nie sposób się obejść, to jednak wyzwań, którym muszą sprostać dzisiejsze matki (tak, tak, głównie właśnie one), jest znacznie więcej, niż kiedyś. Propagowane przez media elektroniczne wyśrubowane wymagania wobec kobiet, nie tylko matek (choć bycie matką wpisuje się często w długą listę „życiowych sukcesów”, bez których osiągnięcie szczęścia przez kobietę jest nie-mo-żli-we), generują ogromną presję społeczną, pod jaką przyszło funkcjonować współczesnej kobiecie.

Magiczne słowo „wielozadaniowość” odmieniane we wszelkich możliwych przypadkach sprawia, że kobiety podejmują się ogromnej liczby czynności, bo przecież wszyscy naokoło przekonują, że wszak są do tego stworzone. „Yes, you can girl”, na pewno dasz radę, kobiety są przecież wielozadaniowe, inni mogą odpuścić, ale ty dasz radę…..

 

Tylko po co? Czyż nie jest tak, że łapiąc się zbyt wielu zadań, zaczynamy wykonywać je „po łebkach”, mechanicznie, bez większej refleksji? Co – rzecz jasna – w przypadku składania prania jest nawet wskazane, ale już przy wykonywaniu czynności zawodowych, albo opiece nad dziećmi, może być fatalne w skutkach.

I tu docieramy do sedna tematu. Rutyna w tych aspektach macierzyństwa, które dotyczą bezpośrednich relacji z dziećmi może przynieść wiele szkód, a może do tego dojść, jeśli matka jest przepracowana i bierze na siebie zbyt wiele. A co ma robić, skoro ze wszystkich stron otrzymuje sprzeczne sygnały, dotyczące tego, jak powinna postępować, aby zapewnić dziecku właściwy rozwój fizyczny i psychiczny. A więc:

  • „Nie stosować kar, ale wyznaczać ścisłe granice”,
  • „Być wyluzowanym, ale nie za bardzo, żeby nie wchodzić z dzieckiem w relacje kumplowskie”,
  • „Karmić warzywami, ale nie tymi ze sklepu, bo są niezdrowe”,
  • „Zapisywać na zajęcia dodatkowe –piłka, taniec, angielski i rysunek to podstawy, ale pozostawiać wiele wolnego czasu na beztroską zabawę”,
  • „Nie posyłać do przedszkola, ale – dla własnego zdrowia psychicznego –rozwijać się zawodowo”,
  • „Dbać o kontakty dzieci z rówieśnikami, żeby uczyły się funkcjonowania w społeczeństwie, ale nie ma jak homeschooling”.

    I tak dalej, i tak dalej, przykłady tego typu można by mnożyć bez końca. Dodatkowo oczywiście każda mama – oprócz poświęcania się całkowicie dzieciom, spełniania w pracy zawodowej, gotowania zdrowych posiłków dla całej rodziny oraz pielęgnowania kontaktów towarzyskich, by nie zdziczeć – koniecznie musi uprawiać jakiś sport, no i wygospodarować czas na wizytę u kosmetyczki. Acha, a i tak najważniejszy jest sen, bez minimum 8 godzin snu ani rusz. Hmmm…

 

Wspaniale, jeśli będąc matkami dzieciom mamy pasje i czas, aby je realizować. Ale powiedzmy sobie wprost: nie każda z nas musi. Podobnie, jak zamówienie od czasu do czasu pizzy na telefon nikomu nie wyrządzi krzywdy. Nasz wieczny niepokój natomiast może. I warto mieć to na względzie oraz z dystansem traktować wszelkie komunikaty społeczne, starające się narzucić nam taki sposób życia, jaki niekoniecznie nam odpowiada. A czas, który dzięki temu zyskamy, postarajmy się wykorzystać do uważnego słuchania potrzeb własnych i naszych dzieci. Na pewno będą szczęśliwsze.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *