Jak radzić sobie z trójką dzieci – wywiad z Martą Lewandowską-Sobolewską

Marta, autorka bloga http://zywicielka.blogspot.com/ , matka Zygmunta, Teodora oraz malutkiego Kazika. Wyprowadziła się z wielkiego miasta na wieś, gdzie jest szczęśliwą mamą na pełen etat 🙂

1. Co natchnęło Was do podjęcia decyzji o wyprowadzce z wielkiego miasta na wieś?

Kiedy zaczęliśmy się spotykać, Michał obiecał mi, że będziemy mieć mały biały domek na wsi troje dzieci i psa. Czekam już tylko na psa 🙂 A tak całkiem poważnie, sama wychowałam się na wsi, uważam, że dzieci „lepiej się chowają” w kontakcie z naturą. Nasz średni syn Teodor ma astmę. W Warszawie często miał ataki, od przeprowadzki na wieś, one prawie się nie zdarzają, a od czerwca odstawiliśmy leki. Moment na przeprowadzkę wybraliśmy nieprzypadkowo. W zeszłym roku Zygmunt szedł do pierwszej klasy, nasza rejonowa szkoła w Warszawie to straszny moloch, istniała perspektywa, że dzieci będą się uczyć na trzy zmiany, a na to nie chcieliśmy się zgodzić. Szkoła w Pomiechówku jest znacznie mniejsza, łatwiej się w niej odnaleźć i dziecku, i rodzicom. Poza tym nasze warszawskie mieszkanie ma 41 m2, tu mamy większą przestrzeń do życia. Do tego dochodzi warsztat męża, który może w końcu spokojnie oddać się swojej stolarskiej pasji, a i moja maszyna do szycia ma stałe miejsce. Same plusy 😉

2. Masz trzech synów. Mówi się, że najstarszy ma zawsze najgorzej – czy według Ciebie to prawda?

Nie zgodzę się z tym stwierdzeniem. Zygmunt ma najwięcej obowiązków, ale i najwięcej przywilejów. Bo naszym zdaniem to musi iść w parze. Zależy nam, żeby chłopców wychować na samodzielnych, świadomych własnej wartości dorosłych, a bez obowiązków trudno to zrobić. Poza tym Zygmunt uwielbia być chwalony i stawiany za przykład braciom. Widzimy, że Teodor coraz częściej go naśladuje, czyli przynosi to efekt. Ważne, żeby w tym zamieszaniu wielodzietności znaleźć dla każdego dziecka trochę czasu jeden ja jeden, wtedy nikt nie czuje się pokrzywdzony.

3. Jak tworzyć zgrany związek przy trójce dzieci, macie na to jakieś sposoby?

Przy trójce dzieci to już ciężko „tworzyć”. Zanim zdecydowaliśmy się na powiększenie naszej rodziny wiedzieliśmy, że możemy na siebie liczyć w każdej sytuacji. Najpierw, nim zaczęliśmy się spotykać, długo się przyjaźniliśmy i to myślę jest sukces naszego związku. Bo miłość, ślub, dzieci, to wszystko przyszło później, jako naturalna konsekwencja naszej relacji. Teraz Michał jest moim najlepszym przyjacielem, lubimy razem spędzać czas, z dziećmi i bez nich. Codziennie znajdujemy choć chwilę na rozmowę, obejrzenie razem filmu czy wspólne gotowanie. Poza tym dajemy sobie prawo do słabości, pobycia „samemu ze sobą”. Znając dobrze drugą osobę szybko wyłapuje się czego jej w tym momencie potrzeba, czy przytulenia, czy kopniaka i my dajemy sobie to nawzajem. Są oczywiście też drobiazgi, np. mąż idąc na zakupy przynosi mi zawsze marcepanowy batonik, wie, że to lepsze niż kwiaty 😉 Nigdy nie rozstajemy się skonfliktowani. Zresztą my przez tych wspólnych 12 lat nigdy się porządnie nie pokłóciliśmy 🙂

4. Jak organizujesz sobie czas na wszystkie prace domowe?

Znów będzie laurka dla męża. U nas nie ma tradycyjnego podziału obowiązków. W ciągu dnia Michał jest w pracy, ja zajmuję się dziećmi, a reszta – zależy kto ma więcej czasu i siły. W roku szkolnym nasz dzień ma stały rytm. Rano robię dzieciom śniadanie, odwożę starszaki do placówek, wracając robię ewentualne zakupy, jeśli niczego nie potrzebujemy, wracam i ogarniam dom. Gotujemy zwykle na dwa dni. Moim wielkim przyjacielem jest kalendarz. Ale jeśli nie wyrobię się z planem nie ma tragedii, raz w miesiącu można zjeść przecież mrożoną pizzę. Kiedy Michał wraca z pracy zwykle przyjmuje opiekę nad dziećmi, kąpiel, kolacja, to już są ich męskie rytuały, do których się nie wtrącam. Wtedy mogę zająć się sobą.

5. Czy mama trójki dzieci ma czas na gorącą kawę i długą kąpiel wieczorem?

Nie cierpię długich kąpieli 🙂 Dla mnie to strata czasu. Ale kawę owszem pijam ciepłą. Chłopaki wiedzą, że jeśli nie dadzą mi odetchnąć, to nikomu nie będzie miło. Najczęściej odpoczywam szyjąc, pisząc albo czytając książkę. Ba zdarza mi się nawet samej wyskoczyć do sklepu i to nie tylko po ziemniaki 🙂 Czas dla siebie jest ważny dla każdego czło

wieka, również dla matki wielodzietnej. Łatwiej jest pokonywać codzienne trudności, kiedy człowiek jest wypoczęty, ma świeży umysł i uśmiech na twarzy. Wychodzę z założenia, że jeśli my uśmiechamy się do życia, to istnieje spora szansa, że ono ten uśmiech odwzajemni.

6. W jaki sposób rozwiązujesz konflikty między dziećmi? Czy bywają o siebie zazdrosne?

Oczywiście, że tak. Chłopcy mają silne charaktery, każdy z nich jest na swój sposób indywidualistą i każdemu z nich wydaje się, że brat ma lepiej 🙂 Ważne, żeby traktować dzieci z szacunkiem, każdemu z nich dać poczucie bezpieczeństwa, dużo przytulać i nie zbywać wiecznym „zaraz”. Starszaki rzadko popadają w konflikty, a jeśli już to są one zwykle krótkotrwałe. Wychodzimy trochę z założenia, że póki nie leje się krew, dobrze jest pozwolić dzieciom spróbować się samodzielnie dogadać. Kiedy jednak emocje biorą górę, stajemy w roli mediatorów. Słuchamy każdej ze stron, obowiązuje zasada „nie przerywaj, Ty też zostaniesz wysłuchany”. Potem zadajemy pytania pomocnicze typu „Jak myślisz, jak poczuł się brat, kiedy zabrałeś mu zabawkę?’ Dzieci są mądrzejsze niż dorosłym się wydaje, najczęściej sami dochodzą do porozumienia. Jeśli nie – staramy się być sprawiedliwymi sędziami.

7. Czy starsze dzieci pomagają w opiece nad najmłodszym? Jak jest u Ciebie?

I tak i nie. Starszaki mają 8 i 5 lat. Sami są dziećmi i nie możemy od nich oczekiwać, że wyręczą nas w opiece nad Kazikiem. Muszą mieć czas na swoje sprawy i spokojne dzieciństwo. Ale są troskliwymi starszymi braćmi. Bawią się z Kazikiem, śpiewają mu, np. kiedy robię dla nich obiad, albo idę rano pod prysznic. Zabawiają go też w aucie, bo mały nie lubi jeździć i często marudzi w podróży.

8. Masz jakieś porady dla rodziców, którzy wahają się czy zdecydować się na kolejne dziecko?

To zdecydowanie musi być Wasza decyzja, żadna babcia, ani ciocia nie wychowa Waszego dziecka. Znam wiele par, które mają jedno dziecko i jest to układ idealny. Nie każdy musi mieć więcej dzieci. Między naszymi starszakami jest trzy lata różnicy i uważam, że to doskonały czas. Kiedy urodził się Teodor, Zygmunt był „odchowany”, a i dość szybko zaczęli się dobrze dogadywać, na pewno kolejne dziecko uczy starszaka empatii i negocjacji, życia w społeczeństwie. Czasem zastanawiam się, jak Kazik odnajdzie się między nimi, bo ci dwaj tworzą idealny układ. Jeśli decydujecie się na dużą rodzinę, musicie pamiętać, że każdy jej członek ma swoje potrzeby, marzenia i musi czuć się bezpieczny i kochany. Reszta to już kwestia dobrej organizacji 😉

 

Bardzo dziękuję za rozmowę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *