Rola dziadków w kształtowaniu osobowości dzieci jest nie do zastąpienia. To wymarzeni towarzysze zabaw swoich wnuków, skarbnica fascynujących opowieści i strażnicy pamięci o ważnych wydarzeniach z przeszłości. To właśnie ta pamięć, przekazywana z pokolenia na pokolenie kształtuje tożsamość dorastających ludzi i buduje w nich poczucie rodowej przynależności. Brzmi poważnie, ale czyż snute przez babcię lub dziadka opowieści na temat dzieciństwa rodziców nie są ulubionymi historiami wnucząt?
W świecie idealnym rodzicom i dziadkom powinien przyświecać jeden cel: wychować dzieci na mądrych i dobrych ludzi, zaradnych i przygotowanych do życia. Dlatego też, przynajmniej według elementarza, wszelkie działania mające wpływ na to wychowanie powinny przebiegać w miarę równolegle. W praktyce wygląda to różnie i między rodzicami a dziadkami bardzo często pojawiają się konflikty, dotyczące metod wychowawczych. Najczęstszym punktem zapalnym są spory w sprawie konsekwencji w przestrzeganiu obowiązujących zasad. To powszechne, zwłaszcza jeśli chodzi o dziadków mocno zaangażowanych w codzienną opiekę nad wnukami. Powiedzenie „rodzice wychowują, a dziadkowie rozpieszczają” zdaje się czasem najbardziej celnym streszczeniem sytuacji w rodzinie. Pytanie zasadnicze brzmi, czy jest to stan akceptowalny przez wszystkie strony zaangażowane w opiekę nad dziećmi, czy też stanowiący zarzewie konfliktu.
Myślę sobie, że w klasycznej rodzinie, czyli w której dzieci mają oboje rodziców, dziadkowie mają pełne prawo „wyluzować”. Odchowali już przecież swoje własne dzieci, nie obciąża ich odpowiedzialność rodzicielska i w sposób naturalny ich stosunek do wnucząt może być łagodniejszy. Łagodniejszy nie oznacza beztroski i w pełni akceptujący wszelkie wyczyny niezwykle pomysłowych małych ludzi.
Rodzice zarzucają często dziadkom brak konsekwencji, jeśli chodzi o postępowanie wobec wnuków i naruszanie ustalonych zasad. Kluczem do uniknięcia nieporozumień na tym tle będzie postawienie przez rodziców bardzo wyraźnych granic w zasadniczych kwestiach wychowawczych – najistotniejszych, czyli takich, w których nie ma miejsca na kompromisy.
Dopiero na takich silnych fundamentach i zasadach przejrzystych dla wszystkich stron, można zbudować w rodzinie zdrowe relacje, oparte na poszanowaniu wszystkich stron. Dobrze jest więc ustalić od samego początku, że ostateczne decyzje w sprawach dotyczących wychowywania dzieci, podejmują rodzice, nie dziadkowie. W przypadku, jeśli ci ostatni mają jakiekolwiek wątpliwości, dotyczące rodzicielskich metod wychowawczych wobec wnuków, dobrze jeśli wypowiedzą je na osobności, z pewnością nie w obecności dzieci. W przeciwnym razie podważą autorytet rodziców, który jest kluczowy, jeśli chodzi o skuteczność wszelkich sposobów wychowawczych. A dzieci będą dostawały sprzeczne komunikaty, co wprowadzi w ich życie niepotrzebny chaos.
Na drugim biegunie mamy dziadków nadopiekuńczych. Tacy dziadkowie drżą o każdy krok swoich wnucząt i wyręczają ich we wszystkich czynnościach. Chcą jak najlepiej, wiadomo, ale czasem wykazują dalece posuniętą nadgorliwość w dbałości o swoje ukochane wnuki.
Znam przypadki, gdy dziadek lub babcia wchodzili na drabinki za maluchami, żeby zapobiec ewentualnemu upadkowi. Tłumaczenie mają na ogół jedno: opieka nad wnukami to dla nich podwójna odpowiedzialność –wobec maluchów i wobec ich rodziców. Bo zajmowanie się dziećmi swoich dzieci wcale nie jest proste.
Ale żeby to pojąć, chyba samemu trzeba zostać dziadkiem lub babcią.
Tymczasem szczęśliwi tacy rodzice, którzy potrafią w pełni docenić niezwykłe dary, jakimi dziadkowie mogą obdarować swoje wnuki: mądrość, która swoje źródło ma z życiowych doświadczeń i historie, czerpiące z przeszłości i łączące kolejne pokolenia.