Dzieci wstają samodzielnie wraz z dzwonkiem budzika. Wesoło biegną do rodziców, którzy uśmiechnięci niespiesznie sączą kawę w łóżku, gawędząc przyciszonymi głosami. Po sporej dawce przytulanek wszyscy udają się do kuchni, gdzie dorośli (razem!) przygotowują śniadanie, a dzieci grzecznie udają się na poranną toaletę i ubieranie. Następnie wypoczęta mama (która jakimś cudem zdążyła zrobić sobie w międzyczasie subtelny, acz stylowy makijaż i wygląda zjawiskowo) głosem cykady nawołuje swoje pociechy, które czyste i uśmiechnięte zasiadają do stołu. Wszyscy gawędzą sobie w najlepsze o przeczytanych książkach lub obejrzanych filmach i planują popołudniowe atrakcje. Mają przecież jeszcze dużo czasu do wyjścia do szkoły i pracy.
Dzieci z apetytem zjadają śniadanie, a potem sprzątają ze stołu i gorąco dziękują mamie za posiłek. Idą do siebie, gdzie grzecznie i zgodnie bawią się, czekając aż dorośli będą gotowi do wyjścia. Następnie biorą plecaki, zakładają buty, kurtki i we wdzięcznych podskokach wychodzą z rodzicami z domu. Czy Wasze poranki wyglądają tak samo? Nie?I pewnie nie będą. Możemy jednak sprawić, aby choć częściowo zbliżyć się do ideału i zwiększyć szanse nie na idealne, ale na dobre i ciepłe poranki. Jest kilka trików, które z pewnością pomogą nam w przejściu przez tę neuralgiczną porę dnia w każdym domu, gdzie jest dziecko w wieku przedszkolno/szkolnym. Pierwszy krok można uczynić już poprzedniego wieczoru. Dobrze byłoby, gdyby dziecko kładło się na tyle wcześniej, aby miało możliwość przespania około 10 godzin na dobę. Wypoczęte będzie miało łatwiejszy start następnego poranka, bardziej przychylny stosunek do świata, a potem – już w szkole – większą ochotę do nauki.
Poprzedniego dnia dobrze jest spakować też zeszyty i książki. Dzieci lubią powtarzalność zdarzeń. Daje im to poczucie bezpieczeństwa, więc są spokojniejsze i pewne siebie. Dlatego też niezwykle istotny jest stały rytm czynności, wykonywanych codziennie. Dzieci będą sprawnie je wykonywać, nawet jeśli będą jeszcze troszeczkę niedospane. Utarta kolejność wykonywanych czynności, czyli na przykład: najpierw śniadanie, potem toaleta, ubieranie się, ścielenie łóżek, pakowanie drugiego śniadania, itd., sprawi, że dzieci bez problemu będą wykonywać je samodzielnie. Rozwiązaniem, które dorosłemu zapewni psychiczny komfort o poranku, to wstanie co najmniej 15 minut wcześniej niż dzieci.
Chodzi o nasz własny rozbieg, czas, który przeznaczymy tylko i włącznie dla siebie: na poranną toaletę, kawę, sprawdzenie maili albo gimnastykę. Gwarantuję, że dzięki temu wykażemy się znacznie większą cierpliwością w razie porannego marudzenia naszych kochanych dziatek. A marudzą dość często o tej porze dnia. Czasami warto przypomnieć sobie, że udany poranek może wpłynąć na resztę dnia. Podobnie, jak koszmarny może ten dzień zepsuć – zarówno nam, jak i dzieciom. Nie omieszkajmy zatem podczas pobudki przeznaczyć trochę czasu na przytulenie dziecka, powiedzenie mu czegoś miłego, co je rozweseli lub rozbawi. Od razu maluchowi będzie raźniej wstać. Niegłupim pomysłem jest włączenie ulubionej muzyki, albo audycji radiowej. Pomogą odciągnąć uwagę od zmęczenia, całkowicie przecież uzasadnionego o tak nieludzkiej porze, i umilą wykonywanie porannych czynności. Przynajmniej powinny umilić, bo może być również tak:
– Maamooo! Ale ja nie lubię tej pioseeenkiii!!!
– Dobrze, wobec tego czego miałbyś ochotę posłuchać?
– Niczego, ja chcę bajkę!!!
– Teraz nie włączę ci bajki, bo zaraz wychodzimy do szkoły.
-Ale ja chcę teraz bajkę, jestem zmęczony, nie chcę do szkoły…
– Wiesz dobrze, że rano nie oglądamy bajek. Ubierz się szybciutko i za chwilę wychodzimy. Bluza na łóżku.
– Ale ja nie chcę tej bluzy, chcę inną!
– Dlaczego? Do tej pory ci się podobała?
– Ale już mi się nie podoba! Jest głupia i chcę inną.
– To jaką byś chciał?
– Żadną! Jest mi gorąco!
– Kochanie, trzeba założyć bluzę, rano jest zimno. Pospiesz się i nie zapomnij spakować śniadania. Za chwilę wychodzimy.
– Wcale nie jest zimno, jest ciepło, nie założę bluzy!…. A z czym to śniadanie?
– Bułeczka z serkiem, mandarynka i banan.
– Ale ja chciałem z szynką!!!
– Przecież zawsze wolisz z serem…
– Ale dziś chcę z szynką. Nie zjem z serem!
– Jutro będzie z serem. Teraz się pospiesz, bo za chwilę zaczynają się lekcje.
– I bardzo dobrze. Spóźnię się przez ciebie. To wszystko twoja wina. I tak nie zjem z serem…
I tak dalej, i tak dalej…Zanim opadnie kurtyna, dialog ten może się toczyć w nieskończoność. Kluczowa jest tu postawa rodzica, który niestety (tak, wiem, to boli) o poranku musi czasem schować do kieszeni wszelkie teorie na temat wychowania i zrobić wszystko, aby sprawnie wyjść z domu. Przyda się żelazna cierpliwość i dużo dyplomacji. Dużo żelaznej cierpliwości.